wtorek, 8 listopada 2016

O co kaman?

        Mam 18 lat, chodze do ''elitarnego'' liceum w jednym z miast w zachodnio pomorskim na profilu biologiczno chemicznym. Bardzo nie polecam, Gdybym miała wybierać jeszcze raz poszłabym albo do zawodówki, albo do jednego z gorszych liceów w moim mieście. Dlaczego? Bo w mojej szkole ważne są wyniki, a nie uczeń.Tyrania i krzyki są na porządku dziennym i niestety nic się z tym nie zrobi. Ciągłe stresy, płacz z rana że trzeba tam jechać...coś okropnego. Wykańcza psychicznie. Jedyne co mogę zrobić to zmienić szkołę na ostatnie 177 dni przed maturą. Ale czy to ma jakiś sens?
        Co więcej? Moja ''rodzina''. Mieszkam z tatą który w sumie ma mnie gdzieś. Nie mówię tego, bo jestem w jakiejś fazie buntu jak to inni ludzie myślą, tylko tak jest i każdego dnia mi to pokazuje(choć czasami są przebłyski ojcostwa). Razem z nami mieszka dziewczyna taty, czasami w porządku, czasami próbuje zastąpić mi mamę, ale to nie jest możliwe i za każdym razem uświadamiam ją że nią nie jest i nigdy nie będzie. Jest jeszcze rudy kot i mały piesek. Mam jeszcze siostrę, ale ona mieszka w Gdańsku już ''na swoim''.
        Co z tego będzie? Nie wiem, ale chcę się przekonać..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz mile widziany.
Obserwacja=obserwacja. :)